Wszystko wokół mówi do mnie trochę ciszej, a może to ja trochę mniej słucham. Zastanawiam się, czy ostatnie tygodnie rozleniwionych myśli nie doprowadziły mnie już do mentalnego i socjalnego zdziczenia. Książki spoglądające z półek już nawet nie karcą za skostniałe strony, którym od dawna brakuje świeżego powietrza. Wpadłam w literacki stan otępienia i zgubiłam, pomiędzy dniem a snem, przestrzeń na lekturę. Poukładałam, zwolniłam, pozamykałam. Patrzę na wykreślone listy "do zrobienia", gdzie jeszcze niedawno sprawy przekrzykiwały się priorytetami i gubię rytm. Spowolnione ruchy plączą mi nogi i boję się, że za chwilę potknę się lądując twarzą w bezradności. I tak naprawdę nie wiem, skąd takie przemyślenia, przecież październik był taki piękny.
Koniec lata, chyba bardziej niż przełom grudnia i stycznia, uświadamia mi, że zamknęliśmy kolejny, roczny cykl. Mroźne wieczory, przydomowe prace przy samochodzie i przytulne schronienie ciepłej kuchni. Herbatę pijemy z innego dzbanka, Hania już biega i uroczo powtarza różne słowa, Sara poszła do pierwszej klasy i my jacyś trochę inni. Uwielbiam jesień, jej zmienne nastroje i chłodniejsze podmuchy. To czas, w którym powoli wyhamowuję po sezonowym szaleństwie. Porządkuję, planuję i chomikuję. W tym roku również inspiracje, bo za rok jesień będzie naprawdę wyjątkowa.
I małe wspomnienie jesieni sprzed 20lat...
- Kto ty jesteś?
- Polak mały.
- Jaki znak twój?
- Orzeł biały.
- Gdzie ty mieszkasz?
- Między swemi.
- W jakim kraju?
W polskiej ziemi.
- Czym ta ziemia?
- Mą ojczyzną.
- Czym zdobyta?
- Krwią i blizną.
- Czy ją kochasz?
- Kocham szczerze.
- A w co wierzysz?
- W Polskę wierzę.
- Czym ty dla niej?
- Wdzięczne dziecię
- Coś jej winien?
- Oddać życie.
- Polak mały.
- Jaki znak twój?
- Orzeł biały.
- Gdzie ty mieszkasz?
- Między swemi.
- W jakim kraju?
W polskiej ziemi.
- Czym ta ziemia?
- Mą ojczyzną.
- Czym zdobyta?
- Krwią i blizną.
- Czy ją kochasz?
- Kocham szczerze.
- A w co wierzysz?
- W Polskę wierzę.
- Czym ty dla niej?
- Wdzięczne dziecię
- Coś jej winien?
- Oddać życie.
Wzruszyłam się strasznie, gdy chór 6 i 7 latków wypowiadał te słowa. Oni może nie do końca rozumieją ich znaczenie, ja natomiast czułam, jakbym właśnie je poznała.
I małe wspomnienie jesieni sprzed 20lat...